czwartek, 8 marca 2012

Weekend w La Rochelle i dwa tygodnie w skrócie

  I od czego tu zacząć.. Może od tego, że padł u mnie rekord i przebiłem barierę dwóch tygodni bez zjazdu do domu, a dokładnie to 15dni w tym dwa weekendy. No ale co to jest dwa tygodnie dla starych wyjadaczy, którzy jeżdżąc na tzw. przerzutach spędzają w trasie od 3 do 8 tygodni? Pewnie nic ale dla mnie, przyzwyczajonego do 'weekendowania' w domu to naprawdę długo chociaż mówią, że zwariować można dopiero po 4tygodniu.. Huh.. ciężko mi to sobie wyobrazić.
  Dla tych co są na bieżąco, podtrzymując ciągłość opisów tras to po rozładunku w Celejowie towaru z Francji (płatki kukurydziane w big bagach) w Środę(22.02) załadowałem nawóz w Puławach do Wejherowa. Tam ze Słupska w piątek(24.02) miałem zabrać meble i jechać do Francji, konkretnie do Strasbourga. Niestety w Słupsku spędziłem weekend i ładunek ten w poniedziałek(27.02) po 4dniach postoju został odwołany.. Kilka zdjęć z Ustki gdzie spędziłem piątek i sobotę w poprzednim poście.

Wyświetl większą mapę
  Radom-Wejherowo-Słupsk-Puck-Oborniki-Orleans-La Rochelle-Ostróda-Radom

We wtorek rano(28.02) dogadałem 10metrowy ładunek z Pucka do miejscowości La Rochelle we Francji. A były to dwa kontenery dla śmieciarek:
Na naczepie zostało jeszcze 3,5 metra dlatego w środę(29.02) w Obornikach koło Poznania doładowałem 6palet papieru do miejscowości Orleans, też we Francji i po drodze do La Rochelle więc wszystko składa się w całość i pasuje. Mając łącznie 10ton poleciałem na Zgorzelec aby zatankować jak najwięcej polskiego paliwa i nie płacić wiele za francuskie autostrady. Jadąc przez Niemcy, na A6 w okolicach Heilbronn pierwszy raz zobaczyłem BAG'ów czyli niemiecką inspekcje w akcji, która ściągnęła z jazdy Litwina jadącego przede mną. Niby wszystko w porządku a jednak dreszczyk emocji gdy przejeżdżali koło mnie był. Oby nigdy z nimi oko w oko.. 
  Do Orleans'u dotarłem w piątek koło południa. Rozładunek tyłem pod rampą. Sam musiałem 'ściągnąć' te 6 palet papieru elektrycznym paleciakiem gdyż magazynierzy od 10 rano już nie pracowali.. Do drugiego miejsca przeznaczenia i planowanego tam weekendu czyli La Rochelle miałem 450km.
   Nie dla mnie jest stanąć na autostradowej 'pompie', kręcić tam weekend i słuchać jaki to szef zły i kto kogo nie okrada.. Musiałem tu dojechać. Jestem chyba za ciekawy świata żeby ominęła mnie taka okazja. Będąc w takich miejscach robię to na co mam ochotę, przestawiam się na tryb urlopowy i nie przeliczam euro na złotówki. Myśl, że jestem tu może pierwszy i ostatni raz po prostu mi na to nie pozwala. Taki weekend to dla mnie mini wakacje, oderwanie od rzeczywistości.
  I Dojechałem 'na czasie' do wieczora. Firma w której miałem rozładunek była zamknięta więc miejsca na postój trzeba było poszukać. Pokręciłem się po portowej dzielnicy i znalazłem idealną, spokojną, dziką zatoczkę. Niedaleko do centrum, łazienki, prysznic obok w parku; miejscówka idealna. Dołączył do mnie sympatyczny Hiszpan, który o dziwo nawijał trochę po rosyjsku.








   W sobotę długo nie pospałem. Poranek przy kawie na plaży, towarzystwie mew i szumu fal oceanu to jest właśnie to czego nie da się opisać słowami. To samo w sobie jest piękne. Dalej spacer promenadą do centrum, zwiedzanie, fotografowanie, wczucie się w klimat miasta, obserwowanie ludzi, zwyczajów tu panujących.. 
   Łapiąc gdzieś darmowe wifi w jakiejś restauracji i czytając przewodnik przy piwku, dosiadło się do mnie dwóch młodych zakręconych Francuzów. Rozwinęła się ciekawa konwersacja po anglopolskofrancuskiemu, ogólnie śmiesznie. Zaprowadzili mnie do chyba największej atrakcji tego miasta czyli podwodnego akwarium. Wejście kosztuje 15e. Widok setek gatunków ryb i rybeczek w tym rekina i rekina piły nie jest codziennością. 











 






Obejście całego akwarium zajęło mi jakieś 1,5godziny. Następnie to kontynuacja spaceru po okolicy jeśli tak to można nazwać bo zrobiłem jakieś 20km z buta.. A wieczorem przycupując gdzieś w tłumie ludzi maszerujących głównym deptakiem poczuć można było prawdziwą magie tego miejsca:
                                                
Ogólnie jak na początek marca było całkiem ciepło bo w dzień +15. Pogoda też raczej dopisała, przynajmniej nie padało. Ludzi, turystów było mnóstwo. Wieczorem ciężko było o jakiekolwiek miejsce w restauracji w centrum.. Przepiękne tu jest a co mówić o lecie gdy zrobi się tutaj zielono i kolorowo..
   Niech zdjęcia powiedzą resztę czego nie dopowiedziałem:





















   To naprawdę całkiem inna Francja niż ta legendarna, południowa znana wśród kierowców ze złodziejstwa. Tu jeszcze chyba nie dotarli Marokańcy, którzy głównie kradną i polują na polskie ciężarówki na południowym wybrzeżu. Weekend tutaj był przesympatyczny a ludzi mili i uprzejmi. Nie spotkałem niczego negatywnego w tych stronach i z chęcią wrócę tu przy najbliższej okazji. Jest tu miejsce na wyciszenie, na zabawę, na spacer, atrakcje. Szczerze polecam ! ; )

W poniedziałek szybka zrzutka i załadunek na powrót do kraju 20ton sklejki niedaleko w miejscowości Niort. Towar szedł do Ostródy. Wracając pojechałem 'górą' czyli przez Paryż, Antwerpen, Oldenzaal i dalej już na na świecko.
Ładunek, wysoki, ciężki i niewygodny do jazdy chociaż na autostradzie bardzo tego nie czuć. Gimnastyki z rana trochę było bo zabezpieczenia poszło 12pasów.

Wyjeżdżając czuć było wiosnę w powietrzu, wszystko tu już powoli zielenieje i napotkałem pierwszą w tym sezonie burze.


Do wieczora momentalnie się ochłodziło. W Paryżu było tylko 3stopnie a na granicy z Belgią sypnęło śniegiem.
W Ostródzie melduje się w czwartek koło południa. Miałem stąd ładunek do Radomia ale niestety nie wypalił. Do domu zjechałem pusty.
Nareszcie !
A co dalej to zobaczymy w poniedziałek.

W trasie 15dni.
Radom-Wejherowo-Słupsk-Puck-Oborniki-Orleans-La Rochelle-Ostróda-Radom
      24tony                              7ton      10ton     7ton           20ton
Łącznie 5850km
spalanie: 32l/100km +/-1litr

Włóczykijstwo na 100 pro ! 

9 komentarzy:

Perez pisze...

Siema, zdjęcia naprawdę świetne to podwodne akwarium z rekinami i innymi dziwnymi rybami robi wrażenie. Fajnie, że spędziłeś ciekawie weekend, ładunki też dobre oby tak dalej! Pozdrawiam Perez.

Anonimowy pisze...

Niesamowicie się prezentuje Francja od tej strony którą pokazałeś. To nie to co paskudny Paryż. Kolejna fajna relacja, włóczykiju zapakuj mnie na epal i zabierz ze sobą :D pozdrowienia z podkarpacia! Friqqq

Anonimowy pisze...

Świetny wpis ;)
Ciekawe miejsca, fajna przygoda ;P
A teraz Cię załamię :D
Dałoby radę...wszystkie te zdjęcia na maila? haha, sory, ale są naprawdę dobre ;)
Jak coś to maciejko39@o2.pl
Z góry dzięki ;)

Klodex pisze...

No to teraz się wyjeździłeś za wsze czasy :D W iście ''Włóczykijskim''stylu :D
Pozdrawiam

Driver20 pisze...

Można wiedzieć którędy jechałeś z Wejherowa do Słupska?

Anonimowy pisze...

Widzę że byłes w moim rodzinnym mieście Wejherowie :) Już rok tam nie byłem. A teraz jesteś w moim obecnym mieście Radomiu :)

RAFI-71 pisze...

Witam długo czekaliśmy i się doczekalismy jak zwykle świetny opis z trasy i te przepiękne zdjęcia rewelacja . Pozdrawiam

Snufkin pisze...

Mówisz o wszystkich zdjęciach w pełnej rozdzielczości? Jak tak to przez maila nie ma szans.
Tam z okolic Wejherowa do Słupska jechałem DK6.

Anonimowy pisze...

A jaka jest inna opcja, co do tych zdjęć?
Kurde, nie zobaczyłem wcześniej, że będziesz w Ostrowcu..;/